wtorek, 7 czerwca 2011

O tym, jak prawie zostałem gwiazdą serialu


Okazało się, że w Poznaniu nie mają miejsca, więc pobranie szpiku odbędzie się we Wrocławiu. Wczoraj pojechałem tam z samego rana. Musiałem wstać o 5.00 i spędzić w pociągu 3 godziny (w jedną stronę!).

- Dzień dobry, miałem się zgłosić na szczegółowe badania. Mam być dawcą szpiku - powiedziałem na miejscu.
- Ooo! Jak fajnie! Znaleźli panu biorcę - ucieszyła się pielęgniarka. Druga zadzwoniła do lekarki, by zapytać, jakie dokładnie badania trzeba mi wykonać. - Aha, czyli wszystkie, wszystkie, wszystkie, wszystkie... - potwierdziła do słuchawki.
- Trochę tego będzie - zapewniła mnie po chwili.
- Tak, słyszałem: „wszystkie, wszystkie, wszystkie” - zażartowałem.

Ale nie było tak źle. W rejestracji dostałem plik skierowań na badania, z nim wróciłem do pielęgniarek. Krew pobrana do 10 probówek, RTG klatki piersiowej, EKG, ciśnienie, sprawdzenie węzłów chłonnych... Potem jeszcze rozmowa z lekarką, która szczegółowo wyjaśniła, jak będzie wyglądało pobranie szpiku. 2,5 godziny później mogłem wracać do domu.

Wyniki badań mają być w czwartek. Jeśli wszystko będzie w porządku, to 20 i 21 pobiorą mi szpik z krwi obwodowej.

A dziś rano zadzwoniła do mnie pani z Poltransplantu. Powiedziała, że telewizja robi taki serial i spytała, czy mogliby mnie nagrać, jak oddaję szpik, zrobiliby ze mną wywiad, powiedziałbym, że oddanie szpiku to nic strasznego. Zgodziłem się.

Reżyser serialu zadzwonił do mnie wieczorem. Pytał, dlaczego się zgłosiłem, czy ktoś w mojej rodzinie chorował na raka.
- Nikt nie chorował. Zgłosiłem się, bo miałem nadzieję, że to może komuś pomóc.
- Ale jakieś osobiste motywy panem kierowały?
- Nie. W gimnazjum moja koleżanka zmarła na białaczkę, ale to nie miało wpływu na moją decyzję. Po prostu się zgłosiłem. Kiedy zadzwonili do mnie pierwszy raz - musiałem odmówić, bo brałem leki. Bałem się, że telefon już nie zadzwoni. Ale zadzwonił. Jestem strasznie podekscytowany i cieszę się, że będę mógł komuś pomóc.
- Aha. A ktoś z panem będzie podczas zabiegu? - dopytuje reżyser.
- A kto ma być?
- Jakaś osoba bliska sercu...
- To jest tylko pobranie szpiku, tu nie potrzeba tysiąca osób, żeby mnie wspierały - komunikuję. Prawie parsknąłem śmiechem - osoba bliska sercu...

Reżyser wycofuje się. Że jeszcze nie zaczęli produkcji, że jest jedna ekipa i nie wiadomo, czy będzie we Wrocławiu... Ale mamy być w kontakcie.

No tak, telewizja potrzebuje dramatów, widzowie mają płakać ze wzruszenia... Chyba się nie nadam :))





Blogger Wykop Śledzik Gwar.pl Mixx DesignFloat Buzz It StumbleUpon Digg! Delicious BlinkList Yahoo! Buzz Furl Technorati Simpy Spurl Reddit Google Bookmarks Twitter FaceBook email this

2 komentarze:

  1. Widzisz. Tak bardzo chciałeś być pozytywnym bohaterem. I sie nie nadałeś! Dlaczego ? Odpowiedziałeś sobie sam. Zrobiłeś świętną rzecz, oddałeś cząstkę siebie, aby inny mógł żyć. Tworzyć, działać, istnieć, przekazywać życie. Jesteś pozytywny i godny naśladowania w tym co zrobiłeś ratując innych. Media Twojego pozytywnego wizerunku nie chcą, chcą sensację, dramat , tragedię. Aferę. Masz pretensje do mediów. Nie zauważyły Twojej pozytywnej strony, poswięcenia dla innych. Zauważyły inną , nie masz bliskiej ososby. Nikogo nie kochasz, dla nikogo tego nie robisz. Masz pretenje do mediów. Czy Ty zachowujesz sie inaczej? Sensacja, afera,intryga! a gdzie jest to czego sam byś chciał, aby media dostrzegły!! Miłość , poświęcenie, praca, tworzenie, ofiara. Ty u innych niedostrzegasz, ale chciałbys aby inni dostrzegali to u Ciebie. Egoizm? czy Narcyzm?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam do nikogo pretensji. Przykro mi, że nie zrozumiałaś/eś mojego tekstu :)

    A ofiar to mamy w tym kraju wystarczająco dużo - kolejnej nie potrzeba :)

    Pozdrawiam znad strumienia,
    Narcyz :)

    OdpowiedzUsuń