niedziela, 20 marca 2011

czwartek, 17 marca 2011

Szkodnik, chuligan, dureń, prostak Niesiołowski

www.sejm.gov.pl
Stefan Niesiołowski pochodzi z zacnej, patriotycznej rodziny. Podobno sam Adam Mickiewicz wspominał o niej w „Panu Tadeuszu”. Dziadka Stefana Niesiołowskiego zesłano na Syberię, a jego ojciec był żołnierzem AK. Za komuny Niesiołowski wpadł na pomysł podpalenia muzeum Lenina i wysadzenia jego pomnika. Później został aresztowany przez SB i skazany na 7 lat więzienia. Wyszedł wcześniej w wyniku amnestii. Działał w „Solidarności”... Bla, bla, bla...


Kto jeszcze o tym pamięta? Chyba tylko sam zainteresowany, bo zapatrzony w siebie, uzurpował sobie prawo do bycia bezczelnym, wulgarnym, chamskim. Od dawna obraża wszystko, co się rusza.


Nie ma znaczenia, że nie zgadzam się z poglądami „wicemarszałka” sejmu. Jest przecież wielu takich posłów. Ale Niesiołowski należy do najbardziej irytującej czołówki.


Nie szanuje nikogo, oprócz siebie. Jest typowym fanatykiem nienawiści i agresji. Proponuję poobserwować dyskusje telewizyjne z jego udziałem. Gdy je oglądam, to mi się flaki przewracają. Ten poseł nie słucha swojego rozmówcy, ciągle mu przerywa, jest agresywny i krzyczy. Kompromituje Polskę. Jako wykształcony człowiek, naukowiec, powinien rozumieć słowo: „argument”. Zdaje się, że i tego nie potrafi. W dyskusjach, zamiast uzasadniać swoje stanowisko, obraża rozmówcę i próbuje go zdyskredytować w oczach widzów. Jest to zachowanie planktonu w wysychającej kałuży.


Trudno sobie przypomnieć jakąkolwiek kulturalną wypowiedź tego posła. Jego głęboka wiara w Boga i katolickie miłosierdzie, które z dumą deklaruje, wyparowały tak dawno, że gdyby na każdym kroku sam o nich nie przypominał, nikt by się nie domyślił ich istnienia. Stefan Niesiołowski potrzebuje kuracji, która doprowadzi jego system nerwowy do porządku. Pytanie, czy to chwilowa zapaść, nerwica czy trwałe uszkodzenie, które wcześniej czy później skończy na komisji lekarskiej. Obawiam się, że to raczej nieodwracalne zmiany...


Ten obrzydliwy załgany hipokryta / jest człowiekiem o miernej inteligencji / jest to po prostu nikczemny dureń”.

On jest szkodnikiem, / nic sobą nie reprezentuje, / jest po prostu chuliganem politycznym


Trzeba potępić i nazwać go tak, jak na to zasługuje, czyli gruboskórnym prostakiem
.

Ubliżał wielokrotnie swoim przeciwnikom politycznym / nienawiść zalewa mu mózg, / słowo ćwok wypełnia mniej więcej desygnat tego zachowania
.

Powinien sobie wylać wiadro zimnej wody na głowę
.

Jest problemem dla zdrowego rozsądku. Wprowadza czynnik irracjonalny do polityki. Demagogia, kłamstwo, populizm, obłuda, bezczelność, arogancja – to jego cechy
.


Swoim zachowaniem dał prawo każdemu, do bycia skrajnie chamskim wobec niego. Wszystkie podkreślone fragmenty, to cytaty pochodzące z pełnych miłości i szacunku do bliźniego ust Niesiołowskiego. Zadziwiające, że jego słowa tak świetnie opisują ich autora. Jeszcze bardziej dziwi fakt, że ktoś na niego głosuje.


Bardzo trafnie określił to mój znajomy Jarek: „Sposób, w jaki się wypowiada, jest chamski i ma coś wspólnego z taką postawą, jaką ma Pitera - nawet jeśli mówi, że jest ładna pogoda, to masz wrażenie, że się z kimś kłóci”.


Co ciekawe, w „Superstacji” zapytano go o to, kogo woli: Dodę czy Mandarynę. Bez namysłu wybrał Mandarynę. Doda jest wulgarna. Nie uznaję tego typu zachowań - argumentował. To może świadczyć o problemach urologicznych. Uuups! Laryngologicznych! Bo w tym wieku...


Cóż więcej można rzec... Nie warto frustratów komentować. To temat dla psychoanalityka. / Powinien złożyć mandat, pójść na emeryturę i pisać wspomnienia.


Wy też macie takich polityków, którzy skrajnie Was irytują? Tylko nie piszcie, że jest ich 460 ;-)





wtorek, 8 marca 2011

Baby do kopalni!

Dziś nie tylko Międzynarodowy Dzień Kobiet, ale też Dzień Praw Kobiet i Pokoju na Świecie (ONZ). To idealny moment, by zastanowić się nad feminizmem i ideą równouprawnienia.

Znam przynajmniej kilka inteligentnych i świadomych kobiet, które mają wszystkie odpowiednie cechy, aby móc je nazwać feministkami. A jednak wzdrygają się na sam dźwięk tego brzydkiego słowa na „F”.

- Nie lubię, gdy mężczyzna całuje mnie w rękę - słyszę. I natychmiast potem: - Ale nie jestem feministką!

- Kobiety są bardzo często traktowane gorzej niż mężczyźni - stwierdza inna. - Ale nie lubię feministek, nie zgadzam się z nimi - wyjaśnia natychmiast.

A przecież feministka to kobieta, która dostrzega, że mężczyźni są na uprzywilejowanej pozycji i nie zgadza się z tym. To kobieta, która sama chce decydować o swoim życiu. To kobieta, która jest samodzielna i niezależna. Dlaczego więc bycie feministką jest takie straszne?

Aborcja? Manuela Gretkowska, pisarka i feministka, przez wiele lat była przeciwna aborcji. Nadal jej nie popiera, ale uważa, że każda kobieta ma prawo samodzielnie o tym decydować. Czy to źle? Do aborcji nikt nie zmusza i nie ma prawa tego robić.

Z badań wynika, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Zawody mocno sfeminizowane to najczęściej te kiepsko płatne. Kobietom utrudnia się aktywne uczestniczenie w polityce, spychając je na najniższe miejsca. A jeśli już jakaś dostanie miejsce wyższe, to musi przyjąć męskie zasady gry, wyzbyć się kobiecości i wrażliwości. Zamiast bawić się z dzieckiem, uczestniczy w męskich, wieczornych zebraniach politycznych. Gdy powie publicznie o tym, że łamane są prawa kobiet, to przestania być traktowana poważnie, jak partnerka. A raczej partner. To od kobiet bardzo często wymaga się, by rzuciły karierę w kąt i zajęły się wychowywaniem dzieci, praniem, sprzątaniem, gotowaniem, czyszczeniem kibla, myciem podłóg i okien... Lista obszarów, na których dyskryminuje się kobiety jest znacznie dłuższa i warto to dostrzegać. (Co nie znaczy, że nie ma sytuacji, w których to faceci są dyskryminowani.)

To, że wielu mężczyzn nie rozumie idei równouprawnienia, z ciężkim sercem, ale można jakoś tam zrozumieć. Ale że nie rozumieją tego kobiety? Gdyby nie feministki, to możliwe, że „słaba płeć” do dziś nie miałyby praw wyborczych. A w równouprawnieniu chodzi tylko o to, żeby zarówno mężczyźni, jak i kobiety mieli rzeczywiście takie same prawa. Aż tyle, choć tylko tyle.

- Baby na traktory! Kobiety do kopalni! - kpią niektórzy.

Jestem pewien, że są kobiety, które w kopalni poradziłyby sobie nie gorzej niż górnicy. Poza tym, co jakiejś kobiecie szkodzi, że inna zostanie górniczką? Czy tej pierwszej wtedy ktoś wciśnie w łapę kilof i ześle przymusowo pod ziemię do brudu podczas ciężkiej fizycznej pracy w pocie czoła? Nie sądzę. I nie sądzę, żeby kobiety w ogóle chciały szturmować kopalnie. Wystarczy, że za grosze pracują w marketach. Chodzi jedynie o sprawiedliwość.

Przeciwnicy i przeciwniczki feminizmu czy równouprawnienia kochają „argument” o kobietach z kilofami. Ale feminizm jest znacznie głębszy. To szacunek, sprawiedliwość, uczciwość, empatia, wolność, demokracja...

Bycia feministką naprawdę nie trzeba się wstydzić.

A zatem wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!