Gdy zobaczyłem listę festiwalowych kapel na ten rok, odniosłem wrażenie, że Go Ahead kpi sobie z naszej inteligencji. Bo przecież prawie wszystko już było...
Mogę się tylko domyślać, jak wygląda losowanie kapel. Najpierw w Go Ahead wypisuje się na kartkach nazwy wszystkich zespołów, z którymi współpracuje agencja. Potem jej szef - Łukasz Minta - wyciąga po jednej, niczym magik króliki z kapelusza. Porównanie trafne, bo tak, jak wiemy, co wyciągnie iluzjonista, tak samo z kapelusza Minty nie wyskoczy nagle lew, tygrys czy Metallica. Raz jest Kazik, innym razem Tata Kazika, potem Kazik z Grabażem, Grabaż na Żywo, Martwy Grabaż, Grabaż w sosie słodko-kwaśnym, Grabaż w trumnie, Pidżama Grabaża, The Subways, Nosowska, Hey, Nosowska, Hey, znów The Subways... I jeszcze Pogrzeb Grabaża na dokładkę.
Agencja Go Ahead Grabażem „Jarocina”? W ten sposób można zrobić festiwal nawet w trzy miesiące.
Ale - ku mojemu zaskoczeniu - na Facebooku wszyscy posikani ze szczęścia, że taka superimpreza szykuje się w wakacje. Pozostaje mi tylko pogratulować agencji Go Ahead, że przy zerowym wysiłku osiąga wręcz fizjologiczne efekty u festiwalowiczów. O finansowych nie wspominając.
PS Są już wyniki wszystkich badań, oczywiście są dobre - 21 czerwca pobiorą ode mnie komórki macierzyste.