sobota, 3 lipca 2010

Pijanym ryjem w talerz!

Pierwsza kolejka. Wszyscy piją. I niech tylko ktoś spróbuje odmówić... - Za nasze zdrowie się nie napijesz?! - trwają przekonywania, ale na tym nie koniec, bo przecież nie wystarczy raz powiedzieć: „nie”. - Chociaż jednego, co? Naleję ci - presja coraz większa. Po chwili do proalkoholowej agitacji przyłączają się kolejne osoby. - Czemu nie chcesz się napić? Przecież jesteś pełnoletni, nie bądź dzieckiem. Jeden kieliszek ci nie zaszkodzi. Niezależnie od tego czy się ulegnie, czy też okaże silną wolę... wiadomo - druga kolejka jest nieuchronna. I sytuacja się powtarza: - Na drugą nóżkę! albo: - Jeszcze nie piłeś, podaj kieliszek...

Pół biedy, jeśli osoba niepijąca ma na tyle silną wolę, by przetrwać całą imprezę i nie ugiąć się pod naporem, presją, namowami czy nawet szydzeniem. Pół biedy nawet, jeśli ktoś ulegnie raz, ale przez resztę przyjęcia nie sięgnie po drugi kieliszek, konsekwentnie odmawiając - często wymyślając najróżniejsze wymówki, po przecież nie można powiedzieć po prostu: „ja nie piję” - to byłoby zbyt niegrzeczne.

Jest impreza! Wow! Bawmy się! Chlajmy do nieprzytomności! Nie ważne, że jeden z naszych gości (oby tylko jeden!) ma problem z alkoholem. Gospodarz imprezy to wie. Pozostali goście również. Ale co tam! Polewamy! Co z tego, że gość ledwo utrzymuje się na krześle? Niech nawet pijanym ryjem wpadnie w talerz! Jeśli tylko jest w stanie utrzymać kieliszek, to trzeba mu nalać. A nawet, jeśli kieliszek nazbyt mu ciąży, to i tak trzeba nalać, bo może zaraz trochę dojdzie do siebie, a to niedopuszczalne, by siedział wtedy o suchym pysku... Przecież po to tu przyszedł! Bo chyba nie dla towarzystwa i nie z sympatii do gospodarzy, tylko po to, żeby pić, pić i chlać! A każdy dobry gospodarz dba, żeby gościom niczego nie brakowało - szczególnie w kieliszkach.

I nie ma dla nikogo znaczenia, ile rodzinnych dramatów się za tym kryje...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz