Nie umieram już z miłości, ale w każdej chwili mógłbym. Uświadomiłem to sobie wczoraj, w drodze na pewną wiejską, żenującą szopkę w Łuszczanowie. Jednak nieco później zacząłem się zastanawiać, czy to aby nie mdłości spowodowane chorobą lokomocyjną.
Poza tym, mogę z dumą powiedzieć, że moje ego i pewność siebie - po drobnych zawirowaniach oraz perturbacjach - wróciły do normalnego poziomu, tzn. bardzo wysokiego, który ciągle rośnie...
PS Fragmentu łuszczanowskiej szopki można posłuchać TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz