Pamiętam, jak pani tworzyła Partię Kobiet. Trzeba się było rozliczać z każdego kawałka zużytego papieru toaletowego, rozliczyć z każdej zaparzonej herbaty…
Tak, bo partia jest konkurencją dla tych, którzy władzę już mają, więc nikt tego nie ułatwia. W innych krajach unii łatwiej się obywatelom zorganizować. W Polsce prawo wyborcze jest po to, by wybierać już tych, co są, utrudniać wejście nowym pomysłom. Opisałam te absurdy w „Obywatelce”.
Profesor Środa powiedziała kiedyś, że wystartuje w wyborach prezydenckich. Pani by nie chciała?
Ja?! Nigdy! Nie nadaję się. Jestem artystką, potrzebuję wolności, a polityka to służba 24/24. Kobieta prędzej czy później obejmie ten urząd, ale nie artystka. Na Litwie był organista, w Czechach - poeta. To były wyjątkowe sytuacje. Nasza demokracja się zmienia, potrzeba profesjonalistów. Artyści mają żółte papiery, różowe okulary, mają przez nie wizje, natomiast wykonanie lepiej zostawić np. profesor Środzie.
Pani ma dziś czarne okulary.
Bo przyszłam na wywiad, a wywiadowcy i agenci mają ciemne.
Cała rozmowa TUTAJ.